Zaloguj/zarejestruj się, aby przeglądać wpisy Twoich znajomych.
 |
i poczuła się niebezpiecznie zakochana w człowieku, którego prawie nie znała.
|
|
 |
nie mogę, po prostu nie mogę wytrzymać tego co robimy. przecież ani ja nie kocham ciebie ani ty mnie. i gdy tak leżysz w moim łóżku i patrzysz w ścianę, a ja trzymam głowę na twoim torsie i mam ochotę się rozpłakać, to nie wiem czy bardziej nienawidzę ciebie czy siebie.
|
|
 |
rozdygotane serce, prawie wypychające żebra z klatki piersiowej. jeden, postrzępiony jak brzegi starych książek mięsień, dedykujący każde swoje uderzenie tylko dla jednego człowieka, złożony w jedne, wiecznie zimne ręce, aż do końca.
|
|
 |
wkurwiam się. notorycznie chodzę wkurwiona i pozdrawiam każdego kolesia środkowym palcem. nie zmuszam się do uśmiechu i nie maluję warg krwisto czerwoną szminką byleby tylko jakiś przydupas zwrócił na mnie uwagę. jestem zła na cały świat. najbardziej na pewnego mężczyznę, który... wspominałam już, że jestem wkurwiona?
|
|
 |
w moim domu będzie parapet. specjalny parapet dla rozmyślań. rozmyślań i kubka herbaty.
|
|
 |
Chciałem Ci tylko powiedzieć, że kocham Cię do dziś.
Ale nie po to, by Cię odzyskać. Nie po to, byś coś zmieniała.
Tylko po to, żeby w końcu wypowiedzieć to, co nosiłem całymi latami.
Zawsze będziesz częścią mojej historii. I może nigdy już nie pokocham tak samo. Ale chcę też w końcu zrobić coś, czego nie robiłem od lat:
Pożegnać Cię.
Nie dlatego, że Cię nie kocham.
Tylko dlatego, że kocham siebie na tyle, by pozwolić sobie żyć dalej.
Dziękuję, że byłaś.
Dziękuję, że kochałaś.
Dziękuję, że czasem — choćby w snach — wracasz.
Żegnaj. 2/2
|
|
 |
Kochana,
Mijają lata, a Ty wciąż jesteś częścią mnie — nie taką, która żyje ze mną na co dzień, ale jak echo, które odzywa się, kiedy wszystko cichnie.
Nie wiem, czy kiedykolwiek to przeczytasz. Może ten list nigdy nie wyjdzie poza moją głowę. Ale chcę, żeby te słowa w końcu wyszły ze mnie, bo noszę je zbyt długo.
Kiedy się rozstaliśmy, nie rozumiałem dlaczego. Myślałem, że już mnie nie kochasz. Że znalazłaś kogoś, a ja nie miałem prawa o nic pytać.
A potem, trzy lata później, powiedziałaś mi, że Ty też chciałaś wrócić. Że myślałaś, że to ja nie chcę. I wtedy coś we mnie pękło — nie złość, nie gniew.
Żal. Ogromny, cichy żal za coś, co oboje czuliśmy, a czego nie ocaliliśmy.
Minęło tyle czasu. Wiem, że masz swoje życie. Dziecko. Kogoś u boku.
I nie chcę tego psuć. Nigdy nie chciałem. Dlatego milczałem. Ale to milczenie — zbudowane z miłości — stało się moim więzieniem. 1/2
|
|
 |
Ciche szepty wypełniają moje myśli......
|
|
 |
siedzimy razem, popijając pozbawionego już smaku lecha.
|
|
Zaloguj/zarejestruj się, aby zobaczyć swoje wpisy
|
|